W ostatnim artykule przybliżyliśmy Państwu pojęcie niedozwolonych klauzul umownych, tj. takich zapisów znajdujących się w umowie łączącej przedsiębiorcę z konsumentem, które:
• nie zostały z nim indywidualnie uzgodnione;
• kształtują prawa i obowiązki konsumenta w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami;
• rażąco naruszają interesy konsumenta.
Mając na względzie ochronę interesów konsumenta, ustawodawca przewidział, iż zapisy umowy posiadające wyżej wskazane cechy nie wiążą konsumenta. Nie dotyczy to jednak postanowień określających główne świadczenia stron, w tym cenę lub wynagrodzenie, jeżeli zostały sformułowane w sposób jednoznaczny.
Problem niedozwolonych postanowień umownych (zwanych również klauzulami abuzywnymi) stał się ostatnimi czasy szczególnie żywy z uwagi na krzywdzące zapisy w umowach towarzyszących tak zwanym polisolokatom.
Czym jest polisolokata? To produkt, który powstał jako odpowiedź na chęć oszczędzania, bez konieczności ponoszenia związanego z tym ciężaru w postaci podatku od dochodów kapitałowych, wynoszącego 19 proc. Polisolokata to połączenie polisy ubezpieczeniowej z lokatą bankową, gdzie oprocentowanie z lokaty (tj. naszych oszczędności) wypłacane jest w ramach świadczeń ubezpieczeniowych, od których nie płaci się podatku. Oczywiście polisolokata najczęściej nie ma nic wspólnego z ubezpieczeniem. Pomysł sprzedaży lokat w formie ubezpieczenia służyć miał legalnemu uniknięciu tak zwanego podatku Belki. Miało to na celu przyciągnięcie rzeszy klientów, którzy z kolei mieli nadzieję zarobić na polisolokacie więcej niż na zwykłej lokacie – taką wizję przedstawiały im przynajmniej firmy ubezpieczeniowe, promujące swój nowy produkt na rynku.
Niestety, okazało się, iż Ogólne Warunki Umów towarzyszące polisolokatom przewidywały, iż umowa zawierana jest z reguły na 10 lat, przez które klient zobowiązany jest do uiszczania regularnych składek na rzecz firmy ubezpieczeniowej. Wcześniejsze wypowiedzenie umowy wiązało się z kolei z koniecznością poniesienia przez konsumenta tzw. opłaty likwidacyjnej, która przez pierwsze lata trwania umowy konsumowała blisko 100 proc. oszczędności zebranych przez klienta. W kolejnych latach trwania umowy stawka procentowa opłaty likwidacyjnej miała ulegać zmniejszeniu, co jednak wydaje się być niewielkim pocieszeniem, skoro nadal sprowadzała się ona do potrącania znacznej części środków wpłacanych przez konsumenta.
Nabierając świadomości takiej sytuacji, konsument mógł:
• kontynuować umowę, obawiając się obciążenia go opłatą likwidacyjną;
• wypowiedzieć umowę, ale z obawy przed przegraną, odstąpić od dochodzenia w sądzie zwrotu opłaty likwidacyjnej, którą został obciążony;
• wypowiedzieć umowę i dochodzić w sądzie zwrotu pobranej przez ubezpieczyciela<f$z22.00> <f$z$>opłaty likwidacyjnej.
Z przedstawionych opcji najbardziej zastanawiające wydaje się być, co w przypadku, gdy konsument stwierdzając, iż przykładowo nie stać go na dalsze regularne opłacanie składek lub potrzebując skorzystać ze swych oszczędności wcześniej niż przed upływem 10 lat, postanawia wypowiedzieć umowę ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (polisolokatę)? Czy zwrot pobranej od niego opłaty likwidacyjnej istotnie może być dochodzony w sądzie? Zapisy umowne przewidujące wygórowane opłaty likwidacyjne coraz częściej uważane są za niedozwolone postanowienia umowne w rozumieniu przepisu art. 3851 k.c. Jak natomiast wskazano na wstępie, postanowienia umowne wypełniające znamiona zapisów abuzywnych nie wiążą konsumenta, a strony pozostają związane umową w pozostałym zakresie. Powyższe stwierdzenie oznacza z kolei, iż opłata likwidacyjna potrącana przez ubezpieczyciela w oparciu o klauzule abuzywne powinna podlegać zwrotowi na rzecz konsumenta.
Wynika to z faktu, iż opłata likwidacyjna uregulowana w sposób, jaki czyni to większość ubezpieczycieli, sprawia, że w przypadku rozwiązania umowy konsument jest de facto pozbawiany możliwości zwrotu wpłaconych uprzednio składek, które stanowić miały jego kapitał. Zgodnie z obowiązującym orzecznictwem tak ukształtowana zasada opłaty likwidacyjnej konstytuuje regułę niezwracania klientowi wpłaconych pieniędzy, prowadząc w ten sposób do ukształtowania stosunku zobowiązaniowego w sposób nierównorzędny i rażąco niekorzystny dla konsumenta. Wygórowana wysokość “opłaty likwidacyjnej” nie znajduje również jakiegokolwiek uzasadnienia faktycznego i nie może być traktowana, jako zrównoważenie kosztów działalności ubezpieczyciela, które ponosi on w związku z wykonaniem umowy. Z reguły w ramach polisolokaty współpraca stron przewiduje bowiem, iż za prowadzenie rachunku przedsiębiorca obciąża konsumenta również innymi opłatami, jak przykładowo:
• opłatą administracyjną;
• opłatą za zarządzanie;
• opłatą za ryzyko ubezpieczeniowe,
które co do zasady stanowią ekwiwalent kosztów ubezpieczyciela związanych z administrowaniem kontem ubezpieczonego. Dlatego tym bardziej za krzywdzące uznaje się obciążanie konsumenta dodatkowo opłatą likwidacyjną. W kolejnym artykule wyjaśnimy, jaką drogę należy obrać celem uzyskania zwrotu zatrzymanego przez ubezpieczyciela tytułem opłaty likwidacyjnej kapitału zebranego przez konsumenta.</f$z$></f$z22.00>